Niepojęta jest miłość Chrystusa. Jej gestów nikt nie potrafi ani policzyć ani ogarnąć. Oto jeden z nich: „W domu Ojca Mego jest mieszkań wiele (...) idę przygotować wam miejsce” (J 14,2). Jezus dzieli się z nami swoim domem.
Prawdziwa miłość zawsze zmierza do otwarcia własnego domu i udostępnienia go osobie kochanej. Dom, to mój czysto osobisty świat, w którym jestem sobą i czuję się bezpiecznie. To świat, do którego nikt nie może wejść, o ile ja sam mu nie otworzę. Jeśli kogoś kocham, wprowadzam go do mego domu, dając mu możliwość uczestniczenia w jego bogactwie. Mój dom staje się domem osoby kochanej. Ona w nim może czuć się bezpiecznie, tu nie spotka ją żadna krzywda. W moim domu może być sobą, może w nim odpocząć po trudach zmagania z twardą rzeczywistością obcych ludzi i trudnych spraw. Mój dom staje się jej domem.
Posiadanie domu jest warunkiem miłości. Nie można prawdziwie kochać nie mając gdzie wprowadzić osoby kochanej. Bezdomni ludzie nie mogą przeżywać miłości. Przynajmniej jeden z nich musi mieć, choćby skromny, ale własny dom. Rzecz jasna nie chodzi o cztery ściany z cegły czy pustaków. Dom, to serce otwarte dla innych. Jest wielu ludzi, którzy mają mieszkania, a nie mają domu i wielu, którzy choć są bez mieszkania, mają dom.
Dorastanie do miłości to wysiłek podjęty w celu budowy możliwie pięknego i przestronnego domu, by wszyscy, których pokocham, mogli w nim zamieszkać. Ktokolwiek zaś na prawach przyjaźni zamieszka w mym domu, staje się, świadomie czy nie, jego współbudowniczym. Dom to rzeczywistość ciągle żywa. Ona wzrasta przez wprowadzenie każdego nowego mieszkańca. Najłatwiej można to obserwować w małżeństwie i powiększającej się rodzinie. Początkowo małżonkowie budują wspólny dom, łącząc w jedno swoje dotychczasowe domy. Z tą chwilą, gdy pojawia się dziecko, ono przez sam fakt zamieszkania w ich domu staje się jego współtwórcą. I tak jest z każdym następnym dzieckiem. Serca rodziców, którzy je przyjmują, rosną i doskonalą się w coraz piękniejszy dom. To samo prawo domu dotyczy przyjaźni. Radość budowy wspólnego domu przez przyjaciół jest tym większa, że świadomie i dobrowolnie w tej budowie uczestniczą.
Niedościgłym ideałem domu jest dom naszego Ojca, którym podzielił się z nami Jezus Chrystus. To według tego wzoru powstają najpiękniejsze domy na ziemi promieniujące pokojem i miłością. Jest to jednak nie tylko ideał, to rzeczywistość, a wraz z nią wspaniała szansa wejścia w świat prawdziwej miłości. Chrześcijanin nigdy nie jest bezdomny. I z tej racji zawsze może kochać. Nawet jeśli sam nie zbudował domu albo przez lekkomyślność zbudowany zniszczył, to jest dom Ojca, którym dzieli się z nami Chrystus. Ileż w tej prawdzie jest radości. Przed jak wielką szansą stoją chrześcijanie.
Każdy z nas posiada serce – jedyny materiał, z którego można zbudować prawdziwy dom. Każdy z nas ma przed sobą piękny wzór, według którego należy budować. I każdy z nas może zamieszkać w domu Ojca, by razem z Nim podjąć współpracę w budowie domu otwartego dla innych.
Wielu współczesnych ludzi usiłuje myśleć o miłości nie troszcząc się o szukanie lub budowę domu. To poważne nieporozumienie. Prawdziwa miłość musi mieć dom. Ktokolwiek chce przeżyć miłość bez domu jest podobny do człowieka, który chciałby wyhodować kurczę z jajka pozbawionego skorupy. Czy to jest możliwe?
Ks. Edward Staniek